Amok

Amok

I nie chodzi tu o żadne szaleństwo tylko najpopularniejsza zupę kuchni khmerskiej. Dopiero wczoraj spróbowałam po raz pierwszy amoku z rybą i to w sumie wbrew sobie, bo nie lubię ciężkich kremowych zup, w których niepotrzebnie pływają pyry. Żeby było jasne: jako córka człowieka z wielkopolski nie mam nic do ziemniaków, a na pewno uwielbiam pieczone czy z ogniska. Po prostu było tu o jednego” grzyba” za dużo w tym amoku. Ale zjadłam wszystko jak mnie w domu uczyli.

No i znów siedzę w SR (Star Rise) czekając na Amok, tym razem z tofu (nie mieli kurczaka dziś, a amok z kurczakiem wg. bohomazów na ścianie jest totalnym hitem), choć zarzekałam się, ze ten pierwszy to był tylko obowiązkowy, taki kulinarny ‘mus’. No bo w końcu nie spróbować amoku w Kambodży to jak nie zjeść pizzy we Włoszech lub bagietki we Francji. Ale to co najmniej mi się w potrawie podobało, czyli mleczko kokosowe które nadało wywarowi niepotrzebnej ciężkości, już następnego dnia w okolicy lunchu przygnało mnie znów do SR. Jest w tym smaku coś nęcącego czy nawet uzależniającego. Gdy kelner wziął moje zamówienie i zniknął w kuchni, odpaliłam laptopa i po chwili udało mi się złapać Internet z kafejki ‘’Mango Beach’’ po przeciwnej stronie ulicy (no dobra, ‘’kradłam’’ bo znałam hasło). Zaczęłam szukać informacji na temat przyczyn dolegliwości które mnie ostatnio dopadły, a mianowicie puchłam na całym ciele. Oglądając się w lustrze nie poznawałam własnego ciała! Nogi, a zwłaszcza stopy ‘wylewały’’ mi się dosłownie z ‘’japonek’’. Brzuch miałam jak balon i to na pewno nie z głodu skoro już prawie mieszkałam w Star Rise. Więc przypomniała mi się cala ta historia z dietą wg. grupy krwi, odszukałam informacje na Internecie i po przestudiowaniu artykułu doszłam do wniosku, że coś w tym musi być. Jadłam i jadam głownie produkty z listy ”zakazanych” i moje objawy pasowały do tych opisanych w artykule. Ale co tu robić gdy mieszkam w krajach gdzie człowiek potyka się o ryż, tofu, kukurydze i kokosy czyli cos czego mi ”nie wolno”?

Na zdjęciu amok z rybą jedzony dnia poprzedniego. Nie mogłam niestety zrobić dziś zdjęcia amoku z tofu bo otoczona byłam jakimiś smętnymi turystami (jeden to wyglądem przypominał Jezusa z obrazka), którzy dziwnie mnie obserwowali, więc nie chciałam jeszcze bardziej zwracać na siebie uwagi. Zresztą zupa wyglądała tak samo tylko zamiast ryby pływały kawałki tofu.

Obrazek

Dodaj komentarz